Bronisław Malinowski to jeden z najbardziej utytułowanych sportowców w historii polskiego biegania. Pięć jego rekordów Polski, w tym rekord na 1 milę, od wielu lat czekają na pobicie. Kto wie, czego jeszcze moglibyśmy się spodziewać po tym niezwykle utalentowanym biegaczu, gdyby nie tragiczny wypadek, który przerwał jego znakomitą passę.
Bronek już jako nastolatek dał się poznać jako wschodząca gwiazda sportu. Miał nie tylko talent, ale również był istnym tytanem pracy. Pierwszy raz poczuł, że ma smykałkę do biegania podczas sprawdzianu na lekcji WF-u. Malinowski okazał się wtedy najszybszy. Po czterech miesiącach treningów pojechał na mistrzostwa Polski młodzików, gdzie zajął czwarte miejsce, a po roku pobił rekord okręgu bydgoskiego w biegu na 1 km. To był dla niego impuls, by pracować jeszcze ciężej.
Na co dzień pracował przy naprawie wodomierzy w Grudziądzu. Rano trenował, szedł do pracy, wracał do domu i udawał się na drugi trening. Po całym dniu czekały go jeszcze zajęcia w wieczorowym technikum samochodowym. W wieku 17 lat został zawodnikiem klubu GKS Olimpia w Grudziądzu, gdzie trafił pod skrzydła trenera Ryszarda Szczepańskiego. Tam trenowało się jak mogło. Nie było ciepłej wody, a zimą halę ogrzewano piecykami, tzw. kozami. Rolę masażysty pełnił jeden z przedwojennych klubowych bramkarzy.
W 1970 roku osiągnął pierwszy wielki sukces: został mistrzem Europy juniorów w biegu na 200 metrów z przeszkodami. W 1972 wyjechał do Monachium na swoje pierwsze Igrzyska Olimpijskie, gdzie w biegu na 3000 m z przeszkodami zajął 4. miejsce. Miał wtedy raptem 21 lat. Zaczęto przebąkiwać o Malinowskim, jako o następcy Zdzisława Krzyszkowiaka, mistrza olimpijskiego i rekordzisty świata.
Na kolejny duży sukces Bronek czekał 2 lata – w 1974 roku został mistrzem Europy, zdobywając złoty medal w biegu na 3000 m z przeszkodami i zostawiając z tyłu swojego szwedzkiego rywala, Andersa Gaerderuda.
W 1976 roku Malinowski ustanowił fenomenalny czas na dystansie 5000 m – 13:17,6. Miesiąc później wystartował w biegu na dystansie 1 mili. Trasę pokonał w 3:55:04. Do dziś żaden polski zawodnik nie pobiegł tak szybko.
W 1980 roku pojechał na Igrzyska Olimpijskie do Moskwy. Te same, na których widzowie z całego świata mogli poznać „gest Kozakiewicza”. Publiczność była skłonna kibicować każdemu, tylko nie Polakowi. I być może właśnie to sprawiło, że Malinowski był wtedy jeszcze bardziej zdeterminowany, niż kiedykolwiek. Bronek stanął na starcie biegu na 3000 m z przeszkodami. Na metę dotarł z czasem 8:09.7 jako pierwszy.
Bronisław Malinowski trzykrotnie zdobywał medale na Igrzyskach Olimpijskich, dwukrotnie został mistrzem Europy, dziesięciokrotnie mistrzem Polski. Do kolekcji brakowało mu tylko złotego medalu z Mistrzostw Świata. Trener wspominał też o wyjeździe na Mistrzostwa Europy oraz zmierzeniu się z dystansem maratonu. Niestety Malinowski nie zdążył zrealizować wszystkich, sportowych planów. W 1981 roku zginął w wypadku samochodowym.
Po 36 latach od śmierci Bronisława Malinowskiego, część jego rekordów wciąż czeka na pobicie: rekord z 1976 roku na 1 milę (3:55:04), 2 mile (1974 r. – 8:17,8), 3000 m (7:42,4), 5000 m (1976 r. – 13:17,69), 3000 m z przeszkodami (1976 r. – 8:09,11).
Czy w tym roku uda się pobić choć jeden z rekordów tego niezwykłego biegacza? To się okaże już 7 października.
Autor: Iwona Ludwinek-Zarzeka